Parę godzin później rano:
Obudziłam się cała zdrętwiała.Z trudnością podniosłam głowę i zorientowałam się,że całą noc spędziłam na kanapie.Odszukałam koc i upewniwszy się,że jestem nim cała przykryta wstałam.W mieszkaniu było bardzo zimno,za oknem wiatr szarpał gałęzie drzew,a deszcz bębnił o okno jakby chciał wedrzeć się do środka.Ubrałam się w ciepły dres i poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie.Z talerzem grzanek w ręku i kubkiem parującej kawy poszłam do salonu.Włączyłam telewizor na programie informacyjnym.Oglądałam pogodę gdy zadzwonił mój telefon.W salonie rozbrzmiała piosenka Birdy-Skin love postanowiłam przy najbliższej okazji zmienić dzwonek.Popatrzyłam na wyświetlacz na którym wyświetliło się zdjęcie Mario.Odebrałam i włączyłam na tryb głośno mówiący:
-Heej!-rozległ się wesoły i melodyjny głos piłkarza.-Co tam u ciebie.Mam nadzieję,że cię nie obudziłem.
-No cześć.Nie,nie obudziłeś mnie.Jem śniadanie i oglądam wiadomości-uśmiechnęłam się.
-Gadałaś już może z Marco? No wiesz nie,żebym się wtrącał ale..
-To chyba normalne,że chcesz wiedzieć co się dzieje po tej całej hecy na Ibizie.Nie,nie miałam z nim kontaktu.Pojadę do niego po południu,ale to chyba nic już nie pomoże.Dzięki za wszystko.
-Nie ma co się smucić.Znam Marco tyle lat i wiem,że przez ten czas robił niezliczoną ilość głupot.Za każdym razem żałował.I jeżeli chcesz ja mogę z nim pogadać.
-Dzięki ale chyba ja to powinnam zrobić.
-Twoja decyzja.No dobra ja już kończę.Pa.
Odłożyłam telefon zastanawiając się chwilę czy nie zadzwonić do Marco.Postanowiłam pogadać z nim osobiście.Przebrałam się i zeszłam na parking.Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu Marco.Jego auto przed budynkiem sygnalizowało,że piłkarz jest w domu.Pełna obaw weszłam do środka.W przedpokoju leżała otwarta walizka obok niej leżały ciuchy.Weszłam do sypialni w której zastałam Reusa. Spał a obok niego leżały zmięte ciuchy.Pozbierałam je i położyłam obok drzwi.
-Marco-powiedziałam na głos,aby obudzić piłkarza.
-Jeszcze chw...-Reus podniósł głowę -Lena..
-Tak to ja.Chciałam wyjaśnić wszystko co zaszło na Ibizie.Nie wiem może powinnam być wściekła,lub cię tak bardzo nienawidzić,że nie chciałabym cię widzieć na oczy.Ale wolę wyjaśnić wszystko bez żadnych nieporozumień.Więc wiesz niepotrzebnie się tam unosiłeś i..
-Ale ja..
-Jeżeli jesteś na mnie zły i chcesz to wszystko skończyć to..
-Mogę coś wreszcie powiedzieć?-piłkarz spojrzał na mnie i usiadł na łóżku.-To nie jest tak.Ja wtedy..no nie wiem co we mnie wstąpiło.Powinienem uszanować to,że się przyjaźnicie z Mario.on też jest dla mnie jak brat i nie chciałbym,żeby było inaczej.Byłem głupi wiem to,ale przepraszam cię,za to wszystko.Chciałbym,zacząć wszystko od początku.Kocham Cię.
Stanęłam jak wryta nie wiedząc co powiedzieć.Nie przepuszczałam,że ta rozmowa pójdzie tak łatwo bez ostrzejszej wymiany zdań.Kochałam blondyna i mimo wszystko nie wyobrażałam sobie bez niego dalszego życia.Uśmiechnęłam się i powiedziałam:
-No i widzisz po co ci to wszystko było.Jakbym była wredną babą to bym ci zrobiła awanturę
i wyszła obrażona.
-Ale ja mam takie szczęście,że trafiłem na ciebie,a ty się kłócić nie lubisz.-Marco pochylił się i mnie pocałował.Pociągnęłam go na siebie i oparłam na nim ręce.W tym samym momencie drzwi do sypialni otworzyły się i stanął w nich zadowolony Mario.
-O kurde..-powiedział i odwrócił się.-Sorrki wielkie,ale przyjechałem pogadać z Marco,no ale widzę,że już się pogodziliście no to ja sobie pójdę już..
-Nie żartuj.Ciebie też powinienem przeprosić.Nie wiem co mi przyszło do głowy,że wy razem..No przepraszam.
-No spoko.Jakbym się mógł na ciebie gniewać.Znamy się tyle czasu,że wiem o twoich odchyłach.-uśmiechnął się Goetze.
-Jaa jakieś odchyły? No chyba nie.-Marco zrobił obrażoną minę.
-Ej dobra nie wiem jak wy,ale ja jestem potwornie głodna.Proponuje zamówić pizzę.-podniosłam się z łózka i poszłam do kuchni po drodze wybierając numer do pizzeri.Zamówiłam dwie duże pizze.Parę minut poźniej zadzwonił dzwonek do drzwi,otworzyłam myśląc,że to dostawca zamiast niego na wycieraczce leżała koperta zaadresowana do Marco.
*****
Marco:
Usłyszałem głos Leny wołający mnie z salonu.Zszedłem na dół i zobaczyłem dziewczynę stojącą z kopertą w ręku.
-Co tam masz?-spytałem podchodząc bliżej.
-Przyszedł list do ciebie.Tylko dziwne,że leżał na wycieraczce i nie ma nadawcy.-powiedziała obracając białą kopertę w ręce.W tej samej chwili rozległ się dzwonek do drzwi.
-Mam nadzieję,że tym razem to dostawca-odparła dając przesyłkę.
Zdziwiony otworzyłem kopertę.Na kartce były tylko dwa zdania:
Wiem o tym co robiłeś na Ibizie ostatniego wieczoru.Jeżeli nie chcesz aby twoja dziewczyna i media dowiedziały się o tym zostaw 300tys.w parku.
-Nie wiem co ty tam robiłeś.Ale zrób to co tam pisze-powiedział Mario stojąc za mną.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Elo :D
Mamy już piętnsaty rozdział :D Przepraszam,że musiałyście tyle czekać,ale wiecie szkoła,przygotowania do egzaminu i te sprawy :D Następny rozdział pojawi się jeżeli będzie pod tym pięć komentarzy :D
Borussen To obietnica, przysięga do końca życia. Czasami przyjaźń,zamienia się w wielką miłość.
sobota, 27 września 2014
niedziela, 14 września 2014
Rozdział 14
-Czy ty jesteś poważny?-spytałam ze zdziwieniem i złością na piłkarza.Nie rozumiałam jak mógł kazać mi wybierać pomiędzy sobą,a Mario.Nie chciałam stracić kontaktu z przyjacielem.
-Tak jestem bardzo poważny.Zachowujecie się z Goetze jak zakochani.Spędzacie ciągle razem czas.To jest chyba normalne,że jestem o ciebie zazdrosny.Nie zapominajmy również o tym,że Mario wyznał ci miłość.
-Marco.Zachowujesz się jak głupiec chyba to jest normalne,że spędzam z nim trochę czasu.Przyjaźnimy się przecież,ty też jesteś idiotą jak możesz pozwolić na to,żebyś stracił swojego najlepszego przyjaciela jesteście przecież jak bracia.Zawsze robiliście wszystko razem,a teraz chcesz to rozwalić?
-Ja ci daję tylko wybór,albo ja,albo Mario.-powiedział patrząc na mnie Reus,gdy długo nie udzielałam mu odpowiedzi sam odpowiedział-A więc rozumiem.-piłkarz odwrócił się i odszedł w stronę klubu.Zostałam sama na chodniku,nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić,Nie chciałam stracić piłkarza.Był dla mnie najważniejszy.Łzy powoli skapywały na policzki rozmazując mój tusz do rzęs.Powoli zeszłam na plażę i usiadłam na piasku patrząc na fale rozbijające się u moich stóp.Dobiegały do mnie śmiechy i muzyka z pobliskiej imprezy.Patrzyłam na migocące na niebie gwiazdy.Nie przepuszczałam nawet,że ostatni dzień pobytu na Ibizie będzie tak wyglądał.
-Lena..-poczułam dłoń na ramieniu.Odwróciłam głowę i zobaczyłam bruneta.Zarzucił mi na plecy swoją marynarkę i usiadł obok mnie.Łzy niekontrolowanie zaczęły płynąc mi z oczu.Oparłam głowę na ramieniu piłkarza,objął mnie i przytulił.Dłuższą chwilę siedzieliśmy w milczeniu,czułam,że jest mi to teraz potrzebne.
-To moja wina przepraszam cię.Gdybym nie przyleciał tutaj było by dobrze.-powiedział patrząc mi w oczy.
-Mario czy tobie też cos padło na mózg. Przecież to nie jest twoja wina.Ty nic nie zrobiłeś tylko chciałeś miło spędzić czas w otoczeniu przyjaciół,a Marco coś sobie ubzdurał.Nawet nie wie jak bardzo rani.Kocham go ale nie wiem czy to ma sens.
-Nic cie na to nie poradzę.Musicie sami porozmawiać.
-Wiem.Teraz chce wrócić jedynie do Dortmundu,wrócić do normalności i poukładać wszystko.Jeżeli to będzie konieczne to wrócę do Polski.
Wróciliśmy z Goetze do hotelu.W pokoju nie było jeszcze Marco w pośpiechu spakowałam swoje rzeczy.Wymeldowaliśmy się z hotelu i pojechaliśmy na lotnisko.Przy wchodzeniu do samolotu ostatni raz spojrzałam na Ibizę.Miałam nadzieję,że w Niemczech wszystko się ułoży.
-No to rano będziemy już w domu-powiedział Mario uśmiechając się.-Nie martw się wszystko będzie dobrze Reus przejrzy na oczy,że jesteś dla niego wszystkim i bez ciebie nie ma życia,On sam nie potrafi funkcjonować.Uwierz mi-pochylił się i pocałował mnie w czoło.
8 godzin później:
Była wczesna godzina gdy podchodziliśmy do lądowania na Dortmundzkim lotnisku.Wróciliśmy do miasta w którym rozpoczęła się cała historia.Mario odebrał nasze bagaże,w tym samym czasie odszukałam automatu z napojami i kupiłam dwie parujące kawy.Pojechaliśmy do mojego mieszkania.Znowu otoczyły mnie znajome kąty.Z kanapy podniosłam koszulę Marco i wrzuciłam ją do szafy.To on kupił mi to mieszkanie,pomógł zaaklimatyzować się w nowym miejscu,poczuć się jak w domu.Rzuciłam telefon na stolik stojący obok kanapy i położyłam się.To wszystko mnie przytłaczało najchętniej spakowała bym się i wyjechała do Polski.Piłkarz wniósł moje walizki do środka i pojechał do siebie.Rozpakowałam się i poszłam pod prysznic.Długa gorąca kąpiel dobrze mi zrobiła.Kochałam Marco i nie mogłam pozwolić na to żeby odszedł.
*******
Marco.Ibiza.Rano
Obudziłem się zdezorientowany.Ostry ból głowy nie pozwolił mi wstać.Z wczorajszego wieczoru pamiętałem tylko kłótnię z Leną.Obróciłem się na bok i zobaczyłem obok siebie leżącą dziewczynę.Wyglądała na góra osiemnaście lat.Była wysoka i miała długie blond włosy.Zerwałem się z łóżka jak oparzony i w pośpiechu zacząłem zbierać swoje rzeczy.Jak tchórz uciekłem z hotelu.Stanąłem na ulicy nie wiedząc na jakiej ulicy się znajduję.Zatrzymałem przejeżdżającą taksówkę i pojechałem do hotelu.Miałem nadzieję,że w pokoju zastanę Lenę jednak jej rzeczy znikły.W recepcji dowiedziałem się,że razem z Mario wymeldowali się wczoraj w nocy.Spakowałem się i pojechałem na lotnisko jak najszybciej chciałem wrócić do Dortmundu i przeprosić Lenę.Miałem również nadzieję,że nie dowie się o mojej zdradzie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Miśki tak jak obiecałam dodaję rozdział.Może nie jest on najlepszy,ale ocenę zostawiam wam.
Zastanawiam się również czy dalsze pisanie ma sens.Pod rozdziałem jest jeden góra dwa komentarze.Pokażcie,że wam zależy na kolejnych rozdziałach! :) Dalsza część powinna pojawić się w niedzielę za tydzień:3
Pozdrawiam Dominika <3
-Tak jestem bardzo poważny.Zachowujecie się z Goetze jak zakochani.Spędzacie ciągle razem czas.To jest chyba normalne,że jestem o ciebie zazdrosny.Nie zapominajmy również o tym,że Mario wyznał ci miłość.
-Marco.Zachowujesz się jak głupiec chyba to jest normalne,że spędzam z nim trochę czasu.Przyjaźnimy się przecież,ty też jesteś idiotą jak możesz pozwolić na to,żebyś stracił swojego najlepszego przyjaciela jesteście przecież jak bracia.Zawsze robiliście wszystko razem,a teraz chcesz to rozwalić?
-Ja ci daję tylko wybór,albo ja,albo Mario.-powiedział patrząc na mnie Reus,gdy długo nie udzielałam mu odpowiedzi sam odpowiedział-A więc rozumiem.-piłkarz odwrócił się i odszedł w stronę klubu.Zostałam sama na chodniku,nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić,Nie chciałam stracić piłkarza.Był dla mnie najważniejszy.Łzy powoli skapywały na policzki rozmazując mój tusz do rzęs.Powoli zeszłam na plażę i usiadłam na piasku patrząc na fale rozbijające się u moich stóp.Dobiegały do mnie śmiechy i muzyka z pobliskiej imprezy.Patrzyłam na migocące na niebie gwiazdy.Nie przepuszczałam nawet,że ostatni dzień pobytu na Ibizie będzie tak wyglądał.
-Lena..-poczułam dłoń na ramieniu.Odwróciłam głowę i zobaczyłam bruneta.Zarzucił mi na plecy swoją marynarkę i usiadł obok mnie.Łzy niekontrolowanie zaczęły płynąc mi z oczu.Oparłam głowę na ramieniu piłkarza,objął mnie i przytulił.Dłuższą chwilę siedzieliśmy w milczeniu,czułam,że jest mi to teraz potrzebne.
-To moja wina przepraszam cię.Gdybym nie przyleciał tutaj było by dobrze.-powiedział patrząc mi w oczy.
-Mario czy tobie też cos padło na mózg. Przecież to nie jest twoja wina.Ty nic nie zrobiłeś tylko chciałeś miło spędzić czas w otoczeniu przyjaciół,a Marco coś sobie ubzdurał.Nawet nie wie jak bardzo rani.Kocham go ale nie wiem czy to ma sens.
-Nic cie na to nie poradzę.Musicie sami porozmawiać.
-Wiem.Teraz chce wrócić jedynie do Dortmundu,wrócić do normalności i poukładać wszystko.Jeżeli to będzie konieczne to wrócę do Polski.
Wróciliśmy z Goetze do hotelu.W pokoju nie było jeszcze Marco w pośpiechu spakowałam swoje rzeczy.Wymeldowaliśmy się z hotelu i pojechaliśmy na lotnisko.Przy wchodzeniu do samolotu ostatni raz spojrzałam na Ibizę.Miałam nadzieję,że w Niemczech wszystko się ułoży.
-No to rano będziemy już w domu-powiedział Mario uśmiechając się.-Nie martw się wszystko będzie dobrze Reus przejrzy na oczy,że jesteś dla niego wszystkim i bez ciebie nie ma życia,On sam nie potrafi funkcjonować.Uwierz mi-pochylił się i pocałował mnie w czoło.
8 godzin później:
Była wczesna godzina gdy podchodziliśmy do lądowania na Dortmundzkim lotnisku.Wróciliśmy do miasta w którym rozpoczęła się cała historia.Mario odebrał nasze bagaże,w tym samym czasie odszukałam automatu z napojami i kupiłam dwie parujące kawy.Pojechaliśmy do mojego mieszkania.Znowu otoczyły mnie znajome kąty.Z kanapy podniosłam koszulę Marco i wrzuciłam ją do szafy.To on kupił mi to mieszkanie,pomógł zaaklimatyzować się w nowym miejscu,poczuć się jak w domu.Rzuciłam telefon na stolik stojący obok kanapy i położyłam się.To wszystko mnie przytłaczało najchętniej spakowała bym się i wyjechała do Polski.Piłkarz wniósł moje walizki do środka i pojechał do siebie.Rozpakowałam się i poszłam pod prysznic.Długa gorąca kąpiel dobrze mi zrobiła.Kochałam Marco i nie mogłam pozwolić na to żeby odszedł.
*******
Marco.Ibiza.Rano
Obudziłem się zdezorientowany.Ostry ból głowy nie pozwolił mi wstać.Z wczorajszego wieczoru pamiętałem tylko kłótnię z Leną.Obróciłem się na bok i zobaczyłem obok siebie leżącą dziewczynę.Wyglądała na góra osiemnaście lat.Była wysoka i miała długie blond włosy.Zerwałem się z łóżka jak oparzony i w pośpiechu zacząłem zbierać swoje rzeczy.Jak tchórz uciekłem z hotelu.Stanąłem na ulicy nie wiedząc na jakiej ulicy się znajduję.Zatrzymałem przejeżdżającą taksówkę i pojechałem do hotelu.Miałem nadzieję,że w pokoju zastanę Lenę jednak jej rzeczy znikły.W recepcji dowiedziałem się,że razem z Mario wymeldowali się wczoraj w nocy.Spakowałem się i pojechałem na lotnisko jak najszybciej chciałem wrócić do Dortmundu i przeprosić Lenę.Miałem również nadzieję,że nie dowie się o mojej zdradzie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Miśki tak jak obiecałam dodaję rozdział.Może nie jest on najlepszy,ale ocenę zostawiam wam.
Zastanawiam się również czy dalsze pisanie ma sens.Pod rozdziałem jest jeden góra dwa komentarze.Pokażcie,że wam zależy na kolejnych rozdziałach! :) Dalsza część powinna pojawić się w niedzielę za tydzień:3
Pozdrawiam Dominika <3
środa, 10 września 2014
Rozdział 13
-Za chwilę podchodzimy do lądowania.Proszę zapiąć pasy.Dziękuję!-oznajmił gruby,męki głos wyrywając mnie ze snu.
Podniosłam głowę z ramienia piłkarza,było zadziwiająco wygodne i usiadłam prosto.Mimo dwu godzinnego snu,czułam pod powiekami piasek.Z okna samolotu zobaczyłam Ibizę,niebieski ocean i ciągnącą się kilometrami plażę.Na myśl o tym,że niedługo będę spędzać tam czas na usta wystąpił mi uśmiech.
Lądowanie odbyło się bez problemów,odebraliśmy swoje bagaże i taksówką pojechaliśmy do hotelu.
Weszliśmy do przestronnego holu,staneliśmy przy recepcji z pokoju obok wyszła recepcjonistka.Była wysoką blondynką.Przy każdym ruchu jej fioletowa sukienka falowała.widziała jak Marco pożera ją wzrokiem. Przewróciłam oczami i poszłam do windy nie chciałam kłócić się z piłkarzem. Pokój 121 był apartamentem.Weszłam do ogromniej sypialni którego centralnym punktem było ogromne łoże z baldachimem ,z ogromnych okien rozciągał się widok na ocean.Parę minut później wszedł Reus od razu rzucił się na łózko.
-Tak,to jest to czego było mi trzeba.-powiedział leżąc twarzą do poduszki.
Godzinę później siedzieliśmy już na plaży.Było bardzo gorąco,znaleźliśmy kawałek wolnej plaży,ale mimo wszystko Marco kilkakrotnie robił sobie zdjęcia z fanami.Opalałam się gdy zobaczyłam,że ktoś idzie w naszą stronę.Rozpoznałam Mario.
-Cześć Lena!-powiedział uśmiechając się szeroko
-Heej.Wiedziałam,że lecisz na Ibizę.-zaśmiałam się.
-Oj tam.A gdzie masz Marco?-spytał brunet.
-O tam-wskazałam głową biegnącego w naszą stronę piłkarza.
-Cholera jasna!! Ty to wiesz jak popsuć wakacje!! Jak cie dorwę t..-krzyczał blondyn
-To chyba na mnie czas-powiedział Goetze i zaczął uciekać.
Z uśmiechem na twarzy patrzyłam jak Marco goni swojego najlepszego przyjaciela.Było to ciekawe widowisko.Chłopacy zachowywali się jak małe dzieci w pewnym momencie Reus podstawił nogę brunetowi i ten wpadł twarzą do oceanu.Gdy próbował się podnieść Marco złapał go za nogę.Piłkarze zaczęli tarzać się po piasku.
-No dobra jak już przyjechałeś to zostań-powiedział Reus
-Oj lamo wiesz jak ja cię kocham-zaśmiał się Mario.
-Ej,ej nie podrywaj mi chłopaka dobrze?-uśmiechnęłam się.
-Możesz być o to spokojna nie gustuje w facetach,a już na pewno nie takich.
-No od razu się uspokoiłam
-Umiesz pływać?-spytał się brunet.
Popatrzyłam się na niego podejrzliwie i pokiwałam głową.Sekundę później byłam w ramionach Mario,którzy zmierzał ze mną do wody.Wyrywałam się jednak to nic nie pomagało,wylądowałam w oceanie.
Kilka dni później:
Dni spędzaliśmy na plaży,opalając się i pływając.Wolne chwile spędzałam również na zakupach.Czas płynął bardzo szybko i nasze wakacje dobiegały końca.W ostatni weekend postanowiliśmy wybrać się do klubu.
-Wyglądasz ślicznie kochanie-powiedział Marco przytulając się do mnie.
Przekrzywiłam głowę aby obejrzeć nasze odbicie w lustrze.Pasowaliśmy do siebie.Zrozumiałam,że piłkarz jest dla mnie bardzo ważną osobą i bez niego moje życie nie miało by sensu.Bycie z nim było najlepszą decyzją jaką podjęłam w życiu.
-Dziękuję bardzo.Ładnie razem wyglądamy wiesz?
-Tak wiem o tym.Kocham cię-powiedział i pocałował mnie.
Tylko jestem ciekawy czemu tak dużo czasu spędzasz z Mario.
-Mój kochany zazdrośnik.Jest dla mnie jak brat to chyba normalne,że spędzam z nim trochę czasu.Ale przysięgam ci,że jak wrócimy do Dortmundu to będę spędzać z tobą każdy dzień.
-No ja mam taką nadzieję.
-Na co masz nadzieję lamo?-do pokoju wszedł Mario,robił oszałamiające wrażenie,w sportowej marynarce i jeansach wyglądał świetnie.Całości dopełniał uśmiech.Gdyby tylko chciał mógłby być z każdą dziewczyną jaka mu się podoba.
-Nie twoja sprawa-prychnął Reus.
Pojechaliśmy do klubu który znajdował się niedaleko hotelu.Było w nim pełno ludzi,i musieliśmy dopychać się do baru.Zamówiliśmy drinki i poszliśmy na parkiet.Po kilku minutach wylądowałam w ramionach bruneta.
-Mówiłem ci,że ślicznie dziś wyglądasz?-spytał uśmiechając się.
-Nie,ale dziękuję.Też wyglądasz nie najgorzej.Wiesz Marco jest o ciebie zazdrosny.
-O mnie?Niby czemu przecież nic nie robię.
-Ja o tym wiem,ale on nie.
W tej samej chwili podszedł do nasz Reus.
-Lena możemy porozmawiać?
Wyszliśmy przed klub.Mimo późnej godziny no dworze było parno.Usiedliśmy na chodniku patrząc na falujące morze.
-Lena,może wyda ci się to dziwne ale denerwuje mnie to strasznie,że spędzasz każdą wolną chwilę z Mario.
-Jejku Marco bez przesady chyba ci to już tłumaczyłam.
-Masz wybór albo ja albo on!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na poczatku chę was przeprosić,że musieliście czekać na ten rozdział tak długo.Ale wiecie,że zaczęła się szkoła.Ostatnia klasa gimnazjum testy,wybór dalszej szkoły i te sprawy.Chcę również mieć jak najlepsze oceny na końcowym świadectwie.Więc każdą chwilę poświęcam nauce,Obiecuje wam,że następny rozdział pojawi się w niedzielę :** W sobotę 13 świętujemy urodzinki! :D
Zapraszam was również na tego bloga http://julia-marco-love-story.blogspot.com/ jest świetny <3
Podniosłam głowę z ramienia piłkarza,było zadziwiająco wygodne i usiadłam prosto.Mimo dwu godzinnego snu,czułam pod powiekami piasek.Z okna samolotu zobaczyłam Ibizę,niebieski ocean i ciągnącą się kilometrami plażę.Na myśl o tym,że niedługo będę spędzać tam czas na usta wystąpił mi uśmiech.
Lądowanie odbyło się bez problemów,odebraliśmy swoje bagaże i taksówką pojechaliśmy do hotelu.
Weszliśmy do przestronnego holu,staneliśmy przy recepcji z pokoju obok wyszła recepcjonistka.Była wysoką blondynką.Przy każdym ruchu jej fioletowa sukienka falowała.widziała jak Marco pożera ją wzrokiem. Przewróciłam oczami i poszłam do windy nie chciałam kłócić się z piłkarzem. Pokój 121 był apartamentem.Weszłam do ogromniej sypialni którego centralnym punktem było ogromne łoże z baldachimem ,z ogromnych okien rozciągał się widok na ocean.Parę minut później wszedł Reus od razu rzucił się na łózko.
-Tak,to jest to czego było mi trzeba.-powiedział leżąc twarzą do poduszki.
Godzinę później siedzieliśmy już na plaży.Było bardzo gorąco,znaleźliśmy kawałek wolnej plaży,ale mimo wszystko Marco kilkakrotnie robił sobie zdjęcia z fanami.Opalałam się gdy zobaczyłam,że ktoś idzie w naszą stronę.Rozpoznałam Mario.
-Cześć Lena!-powiedział uśmiechając się szeroko
-Heej.Wiedziałam,że lecisz na Ibizę.-zaśmiałam się.
-Oj tam.A gdzie masz Marco?-spytał brunet.
-O tam-wskazałam głową biegnącego w naszą stronę piłkarza.
-Cholera jasna!! Ty to wiesz jak popsuć wakacje!! Jak cie dorwę t..-krzyczał blondyn
-To chyba na mnie czas-powiedział Goetze i zaczął uciekać.
Z uśmiechem na twarzy patrzyłam jak Marco goni swojego najlepszego przyjaciela.Było to ciekawe widowisko.Chłopacy zachowywali się jak małe dzieci w pewnym momencie Reus podstawił nogę brunetowi i ten wpadł twarzą do oceanu.Gdy próbował się podnieść Marco złapał go za nogę.Piłkarze zaczęli tarzać się po piasku.
-No dobra jak już przyjechałeś to zostań-powiedział Reus
-Oj lamo wiesz jak ja cię kocham-zaśmiał się Mario.
-Ej,ej nie podrywaj mi chłopaka dobrze?-uśmiechnęłam się.
-Możesz być o to spokojna nie gustuje w facetach,a już na pewno nie takich.
-No od razu się uspokoiłam
-Umiesz pływać?-spytał się brunet.
Popatrzyłam się na niego podejrzliwie i pokiwałam głową.Sekundę później byłam w ramionach Mario,którzy zmierzał ze mną do wody.Wyrywałam się jednak to nic nie pomagało,wylądowałam w oceanie.
Kilka dni później:
Dni spędzaliśmy na plaży,opalając się i pływając.Wolne chwile spędzałam również na zakupach.Czas płynął bardzo szybko i nasze wakacje dobiegały końca.W ostatni weekend postanowiliśmy wybrać się do klubu.
-Wyglądasz ślicznie kochanie-powiedział Marco przytulając się do mnie.
Przekrzywiłam głowę aby obejrzeć nasze odbicie w lustrze.Pasowaliśmy do siebie.Zrozumiałam,że piłkarz jest dla mnie bardzo ważną osobą i bez niego moje życie nie miało by sensu.Bycie z nim było najlepszą decyzją jaką podjęłam w życiu.
-Dziękuję bardzo.Ładnie razem wyglądamy wiesz?
-Tak wiem o tym.Kocham cię-powiedział i pocałował mnie.
Tylko jestem ciekawy czemu tak dużo czasu spędzasz z Mario.
-Mój kochany zazdrośnik.Jest dla mnie jak brat to chyba normalne,że spędzam z nim trochę czasu.Ale przysięgam ci,że jak wrócimy do Dortmundu to będę spędzać z tobą każdy dzień.
-No ja mam taką nadzieję.
-Na co masz nadzieję lamo?-do pokoju wszedł Mario,robił oszałamiające wrażenie,w sportowej marynarce i jeansach wyglądał świetnie.Całości dopełniał uśmiech.Gdyby tylko chciał mógłby być z każdą dziewczyną jaka mu się podoba.
-Nie twoja sprawa-prychnął Reus.
Pojechaliśmy do klubu który znajdował się niedaleko hotelu.Było w nim pełno ludzi,i musieliśmy dopychać się do baru.Zamówiliśmy drinki i poszliśmy na parkiet.Po kilku minutach wylądowałam w ramionach bruneta.
-Mówiłem ci,że ślicznie dziś wyglądasz?-spytał uśmiechając się.
-Nie,ale dziękuję.Też wyglądasz nie najgorzej.Wiesz Marco jest o ciebie zazdrosny.
-O mnie?Niby czemu przecież nic nie robię.
-Ja o tym wiem,ale on nie.
W tej samej chwili podszedł do nasz Reus.
-Lena możemy porozmawiać?
Wyszliśmy przed klub.Mimo późnej godziny no dworze było parno.Usiedliśmy na chodniku patrząc na falujące morze.
-Lena,może wyda ci się to dziwne ale denerwuje mnie to strasznie,że spędzasz każdą wolną chwilę z Mario.
-Jejku Marco bez przesady chyba ci to już tłumaczyłam.
-Masz wybór albo ja albo on!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na poczatku chę was przeprosić,że musieliście czekać na ten rozdział tak długo.Ale wiecie,że zaczęła się szkoła.Ostatnia klasa gimnazjum testy,wybór dalszej szkoły i te sprawy.Chcę również mieć jak najlepsze oceny na końcowym świadectwie.Więc każdą chwilę poświęcam nauce,Obiecuje wam,że następny rozdział pojawi się w niedzielę :** W sobotę 13 świętujemy urodzinki! :D
Zapraszam was również na tego bloga http://julia-marco-love-story.blogspot.com/ jest świetny <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)