-Czy ty jesteś poważny?-spytałam ze zdziwieniem i złością na piłkarza.Nie rozumiałam jak mógł kazać mi wybierać pomiędzy sobą,a Mario.Nie chciałam stracić kontaktu z przyjacielem.
-Tak jestem bardzo poważny.Zachowujecie się z Goetze jak zakochani.Spędzacie ciągle razem czas.To jest chyba normalne,że jestem o ciebie zazdrosny.Nie zapominajmy również o tym,że Mario wyznał ci miłość.
-Marco.Zachowujesz się jak głupiec chyba to jest normalne,że spędzam z nim trochę czasu.Przyjaźnimy się przecież,ty też jesteś idiotą jak możesz pozwolić na to,żebyś stracił swojego najlepszego przyjaciela jesteście przecież jak bracia.Zawsze robiliście wszystko razem,a teraz chcesz to rozwalić?
-Ja ci daję tylko wybór,albo ja,albo Mario.-powiedział patrząc na mnie Reus,gdy długo nie udzielałam mu odpowiedzi sam odpowiedział-A więc rozumiem.-piłkarz odwrócił się i odszedł w stronę klubu.Zostałam sama na chodniku,nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić,Nie chciałam stracić piłkarza.Był dla mnie najważniejszy.Łzy powoli skapywały na policzki rozmazując mój tusz do rzęs.Powoli zeszłam na plażę i usiadłam na piasku patrząc na fale rozbijające się u moich stóp.Dobiegały do mnie śmiechy i muzyka z pobliskiej imprezy.Patrzyłam na migocące na niebie gwiazdy.Nie przepuszczałam nawet,że ostatni dzień pobytu na Ibizie będzie tak wyglądał.
-Lena..-poczułam dłoń na ramieniu.Odwróciłam głowę i zobaczyłam bruneta.Zarzucił mi na plecy swoją marynarkę i usiadł obok mnie.Łzy niekontrolowanie zaczęły płynąc mi z oczu.Oparłam głowę na ramieniu piłkarza,objął mnie i przytulił.Dłuższą chwilę siedzieliśmy w milczeniu,czułam,że jest mi to teraz potrzebne.
-To moja wina przepraszam cię.Gdybym nie przyleciał tutaj było by dobrze.-powiedział patrząc mi w oczy.
-Mario czy tobie też cos padło na mózg. Przecież to nie jest twoja wina.Ty nic nie zrobiłeś tylko chciałeś miło spędzić czas w otoczeniu przyjaciół,a Marco coś sobie ubzdurał.Nawet nie wie jak bardzo rani.Kocham go ale nie wiem czy to ma sens.
-Nic cie na to nie poradzę.Musicie sami porozmawiać.
-Wiem.Teraz chce wrócić jedynie do Dortmundu,wrócić do normalności i poukładać wszystko.Jeżeli to będzie konieczne to wrócę do Polski.
Wróciliśmy z Goetze do hotelu.W pokoju nie było jeszcze Marco w pośpiechu spakowałam swoje rzeczy.Wymeldowaliśmy się z hotelu i pojechaliśmy na lotnisko.Przy wchodzeniu do samolotu ostatni raz spojrzałam na Ibizę.Miałam nadzieję,że w Niemczech wszystko się ułoży.
-No to rano będziemy już w domu-powiedział Mario uśmiechając się.-Nie martw się wszystko będzie dobrze Reus przejrzy na oczy,że jesteś dla niego wszystkim i bez ciebie nie ma życia,On sam nie potrafi funkcjonować.Uwierz mi-pochylił się i pocałował mnie w czoło.
8 godzin później:
Była wczesna godzina gdy podchodziliśmy do lądowania na Dortmundzkim lotnisku.Wróciliśmy do miasta w którym rozpoczęła się cała historia.Mario odebrał nasze bagaże,w tym samym czasie odszukałam automatu z napojami i kupiłam dwie parujące kawy.Pojechaliśmy do mojego mieszkania.Znowu otoczyły mnie znajome kąty.Z kanapy podniosłam koszulę Marco i wrzuciłam ją do szafy.To on kupił mi to mieszkanie,pomógł zaaklimatyzować się w nowym miejscu,poczuć się jak w domu.Rzuciłam telefon na stolik stojący obok kanapy i położyłam się.To wszystko mnie przytłaczało najchętniej spakowała bym się i wyjechała do Polski.Piłkarz wniósł moje walizki do środka i pojechał do siebie.Rozpakowałam się i poszłam pod prysznic.Długa gorąca kąpiel dobrze mi zrobiła.Kochałam Marco i nie mogłam pozwolić na to żeby odszedł.
*******
Marco.Ibiza.Rano
Obudziłem się zdezorientowany.Ostry ból głowy nie pozwolił mi wstać.Z wczorajszego wieczoru pamiętałem tylko kłótnię z Leną.Obróciłem się na bok i zobaczyłem obok siebie leżącą dziewczynę.Wyglądała na góra osiemnaście lat.Była wysoka i miała długie blond włosy.Zerwałem się z łóżka jak oparzony i w pośpiechu zacząłem zbierać swoje rzeczy.Jak tchórz uciekłem z hotelu.Stanąłem na ulicy nie wiedząc na jakiej ulicy się znajduję.Zatrzymałem przejeżdżającą taksówkę i pojechałem do hotelu.Miałem nadzieję,że w pokoju zastanę Lenę jednak jej rzeczy znikły.W recepcji dowiedziałem się,że razem z Mario wymeldowali się wczoraj w nocy.Spakowałem się i pojechałem na lotnisko jak najszybciej chciałem wrócić do Dortmundu i przeprosić Lenę.Miałem również nadzieję,że nie dowie się o mojej zdradzie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Miśki tak jak obiecałam dodaję rozdział.Może nie jest on najlepszy,ale ocenę zostawiam wam.
Zastanawiam się również czy dalsze pisanie ma sens.Pod rozdziałem jest jeden góra dwa komentarze.Pokażcie,że wam zależy na kolejnych rozdziałach! :) Dalsza część powinna pojawić się w niedzielę za tydzień:3
Pozdrawiam Dominika <3
Świetny rozdział Dominiku czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńCo ten Marco zrobił?! ;o dobrze, że Mario zaopiekował się Lena. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Zapraszam do mnie. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńo jasny gwint! Co On wyprawia?!
OdpowiedzUsuńNajpierw scena zazdrości a teraz to?
Czekam na nn tymczasem zapraszam tu: http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/
Wpadłam tu przypadkiem i zostanę!
OdpowiedzUsuńŚwietna historia:)
i ta cudowna piosenka: Skinny Love- Bird ^^
Och ten Reus. Oszalał prawda? Bo o zdrowych zmysłach by tego nie zrobił.
Czekam na nn<3
Tymczasem zapraszam do siebie na nowy blog. Dodałam już prolog:
Usłyszał tylko huk zamykanych drzwi i gdy już spojrzał za siebie to nikogo nie było. Odeszła. To nie była chwilowa wymiana słów jak w zwykłym normalnym związku. To już był koniec, definitywny koniec. Brunet sam do tego doprowadził. Wierzył głęboko w to, że dobrze czyni lecz czy sam nie był zbyt zazdrosny i zbyt uległy wpływom innych ludzi? Czy nie został zaślepiony przez anonimowo wirtualne człowieczeństwo które jest pełne zazdrości i obraża inne osoby, które są rozpoznawalne? Ktoś w tej historii zwyczajnie się pogubił. Kto? To się jeszcze okaże.
http://zakazany-romans.blogspot.com/
Cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńCo tu się dzieję .
O matko jedyna.
Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie
Pozdrawiam